czwartek, 19 stycznia 2017

"Zła miłość'' - prezent idealny

Różowy pegaz i książka z kontrowersyjnym tytułem.Zwykły prezent, czy jakaś sugestia ? 

W ostatnim czasie miałam to ''szczęście'' sięgać po książki, których nie byłam w stanie dokończyć. Nie mówię tutaj o moim lenistwie, czy roztargnieniu. Gdy zobaczę jakiś błąd logiczny, niewielkie niedociągnięcie, nie potrafię się skoncentrować na dalszej części fabuły. Niejednokrotnie trafiłam na teksty, gdzie biała sukienka już stronę dalej magicznym sposobem, zamieniała się w niebieską.

Chodząc na zajęcia dziennikarskie, podstawą było zrozumienie,  że napisanie dobrego opowiadania czy innej krótkiej formy literackiej  jest dużo trudniejsze niż napisanie książki. Podobno czytelnik nie zwraca uwagi na szczegóły gdy, stron jest trzysta, a nie trzy. Jestem odmiennego zdania. Bystre oko dostrzeże wszytko. Autor prawdziwych bestsellerów naprawdę musi być skrupulatny, ostrożny i zaangażowany.  Równie wysoko cenię sobie kreatywność. Nie jeden raz czytając książkę, dobrze wiedziałam, co za chwilę nastąpi (przecież już gdzieś tak było) Czy naprawdę tak trudno być oryginalnym i autentycznym w swojej twórczości  ?


Literatura polska - to lubię najbardziej. 

Idziesz  ulicą, chodzisz do szkoły, szukasz pracy - widzisz to !
To są nasze realia, polskie imiona, nazwy, przyzwyczajenia. Uważam, że łatwiej utożsamić się z głównym bohaterem, gdy jest ''jednym z nas''. Zrozumienie jego rozterek nie sprawia problemu. Oczywiście łatwiej nie znaczy lepiej. Trudno znaleźć współczesnego polskiego pisarza, którego można porównać do S. Kinga, czy J.K. Rowling. Jednak myślę, że to kwestia popularności, rozgłosu. Cudze chwalicie, a swego nie znacie.

Na święta od chłopaka dostałam właśnie tę książkę pt.  ''Zła Miłość''  Danuty Noszczyńskiej. Początkowo miałam sceptyczne nastawienie, poprzez błędne zrozumienie tytułu. Opis też nie wywarł na mnie dużego wrażenia. Jedynie okładka przyciągała wzrok. Michał opowiadał o recenzjach z wielkim zapałem, był przekonany, że książka jest ''w moim stylu''. Nie pomylił się. Książka przez jakiś czas leżała w kolejce, przewijając się pomiędzy szkolnymi lekturami. W czwartkowy poranek odruchowo szarpnęłam książkę, ponieważ między lekcjami czekały mnie ''okienka''. Chciałam na nią po prostu rzucić okiem, aby ''zabić'' wolny czas. Gdy zaczęłam czytać, nie mogłam się od niej oderwać. Poczułam ogromną więź z Marzenką - główną bohaterką. Pochłonęłam ją w niespełna dwa dni. Czytałam w autobusie, w domu, u dziadków wszędzie gdzie tylko było to możliwe. Chciałam więcej i więcej. Na szczęście jest to dopiero pierwsza powieść rozpoczynająca zupełnie nową serię. Gorąco polecam i czekam na kolejną premierę!



   Pozdrawiam:
Zaczytana Anielica

3 komentarze:

  1. Świetny blog! Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ślicznie ;)
    i zapraszam ponownie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że po Twojej recenzji książka naprawdę robi wrażenie, to ja sięgam po literaturę z Ameryki czy z UK, jakoś nigdy się nie mogłam przekonać, że Polska jest krajem wspaniałym, wolę to, co zagraniczne.
    Lecz trzeba poznać te gatunki literackie w tym kraju, w którym się mieszka. Jak są lektury, to wolę pojechać do Londynu ;)
    Blog bardzo mi się spodobał, bede wpadać, dam do polecanych! Zapraszam do mnie - blogomoichzainteresowaniach.blogspot.com
    Życzę miłego dnia i wielu innych przeczytanych książek, czekam na kolejnego posta 😜
    Twoja czytelniczka Helena 💜

    OdpowiedzUsuń