poniedziałek, 16 stycznia 2017

Miłość na odległość

Kłamstwa, oszustwa, podwójne życie, nonsens, płacz, kłótnie, nieporozumienia  i wszystkie inne negatywne określenia były dla mnie niezaprzeczalną definicją rzekomej ''miłości na odległość''. Opowieści znajomych o wyśnionym księciu z bajki mieszkającym na drugim końcu Polski początkowo wywoływały na mojej twarzy bezwarunkowy uśmiech, później nie miałam ochoty nawet tego  komentować. 


Dzisiaj jetem pewna, że jest to trudny i dyskusyjny temat. Nie można nikogo skreślać od tak. 


     Żeby to zrozumieć, trzeba to przeżyć.  Nie mówię tutaj oczywiście o związkach opierających się tylko na Facebooku, o kilku wirtualnych rozmowach, które od razu przekształcają się w najpiękniejszy związek na całe trzy dni. Nie mam nic przeciwko, poznawaniom ludzi w sieci, natomiast trzeba uważać i nie ufać nikomu bezgranicznie. Już dość ! To nie temat moich dzisiejszych rozważań.


Chcę wam opowiedzieć o tym, jak diametralnie zmieniłam swoje nastawienie


To jestem ja i mój Michał. Nasz związek nie jest fikcją. Spotykamy się praktycznie w każdy weekend i zawsze w tedy jak znajdziemy odrobinę czasu.
Początkowo nie było łatwo, byłam przyzwyczajona do ''chłopaka na telefon''. W nieciekawy poniedziałek on nie może przyjść i przytulić, powiedzieć, że kolejna słaba ocena z geografii o niczym nie świadczy.
To są dwa różne światy, a raczej województwa i jakieś 80 km różnicy.
Dla niektórych związek ten również może wydawać się mało realny,  dwoje młodych ludzi bez prawa jazdy, z różnymi charakterami i planami na przyszłość.

Nie,  nie, nie ! 
Ja widzę to zupełnie inaczej, czekanie na peronie na tego mojego małego głuptaska nadjeżdżającego   z daleka jest niemal romantyczne. Wspólne wycieczki, poznawanie świata z różnych perspektyw, łączy nas i rozwija. On momentami patrzy na rzeczywistość moimi oczami, a ja dostrzegam rzeczy wcześniej niewidoczne dzięki jego nietuzinkowym sposobem widzenia. Imprezy, urodziny, wszystko spędzamy wspólnie. Zawsze czekam na ten ''nasz'' czas niezależnie od jego formy. Nieważne jest czy pójdziemy na spacer, obejrzymy film, czy zjemy obiad u moich dziadków, najważniejsze jest, że to wszystko możemy robić wspólnie.
Temat mój i Michała jest bardzo rozległy, mogłabym o nim pisać, opowiadać w każdej wolnej chwili. Myślę, że często będzie tutaj wracał, ale dzisiaj chciałam wam udowodnić, że jak się kogoś kocha to, kocha się za wszystko i pomimo wszystkiego. Odległość, lekkie wady, nieprzychylni znajomi nie mają wpływu, jeśli osoby naprawdę mają się ku sobie. Oczywiście nie zawsze jest łatwo, ale możliwe, że to właśnie włożony trud motywuje do kolejnych starań dla tej drugiej osoby, dla wspólnego szczęścia. Bardzo ważna jest współpraca, to obu stronom musi zależeć, tylko jedna nie będzie w stanie nad tym zapanować.

Całuję:
Anielica



4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Zawsze staram się pisać prosto z serca ;)
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam ^^ :D

      Usuń
  2. Masz ladny sposob pisania tekstow i przejemnie sie to czyta ;) czekam na kolejne wpisy, tak 3mać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Dziękuję ;) Kolejne posty już w drodze :D

      Usuń